Wiele czasu spędziłem z dorosłymi. Obserwowałem ich z bliska. Lecz to nie zmieniło mej opinii o nich. Gdy spotykałem dorosłą osobę, która wydawała mi się trochę mądrzejsza, robiłem na niej doświadczenie z moim rysunkiem numer 1, który stale nosiłem przy sobie. Chciałem wiedzieć, czy mam do czynienia z osobą rzeczywiście pojętną. Lecz za każdym razem odpowiadano mi: - To jest kapelusz. - Wobec tego nie rozmawiałem ani o wężach boa, ani o lasach dziewiczych, ani o gwiazdach. Starałem się być na poziomie mego rozmówcy. Rozmawiałem o brydżu, golfie, polityce i krawatach. A dorosły był zadowolony, że poznał tak rozsądnego człowieka.
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę
Kune Wanistch - Prolog
PROLOG
Migotliwe światło dziesiątek, jak nie setek świec, rozświetlało pomieszczenie. Nie ostała się ani jedna enklawa mroku.
Siedem dni w Tybecie
I
Kamienne schody wydawały się ciągnąć w nieskończoność. Gazela wiódł wzrokiem stopień po stopniu. Na wysokości ósmego piętra standardowego polskiego bloku kontynuowały swój bieg wykutym w skale tunelem, z wnętrza którego majaczyły ku zniechęceniu podróżnego kolejne bliźniacze elementy.
Przeszłość po przejściach
PROLOG
01.07.2018
Nazywam się Krzysztof Gazela. Piszę ten list w nadziei, iż kiedyś otrzyma go moja rodzina. Nadzieja jest jedynym, co mi zostało. Zabrali mi godność, zabrali mi samego siebie. W rzeczach zmarłego współwięźnia znalazłem ołówek i kartkę, na której właśnie skrobię te słowa. Butelkę, do której ów list wrzucę, udało mi się wyłowić ...
Olo, Bolo i Jelonek
PROLOG
Szósty lipca dwa tysiące dziesiątego roku był to dziwny dzień. Wszelakie znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakieś klęski.
Ekspresem do przeszłości, ekspresem w przyszłość
Ekspres do kawy zwariował. Krzysztof, jak każdy inny poranek, tak i ten miał nadzieję zacząć od dużej czarnej, jednakże maszyneria zamiast wypluwać aromatyczny napój, rzygała cieczą, którą można by przedstawić jako połączenie rdzy, sadzy i opiłków metalu.
Jelonek i zguba Stalina
Krzysztof Gazela tego ranka nie miał zbytniej ochoty wstawać z łóżka. Raptownie wyrwany z weekendowej błogości, walczył o każdą dodatkową sekundę w pieleszach. Właściwie według takiego scenariusza rozpoczynał każdy poniedziałek.